W każdym tomie Kresowej Atlantydy jest miasto dominujące swoją wielkością, oryginalnością i znaczeniem oraz wyróżniające się aromatem mitów i legend. [...] W tomie piątym są dwa takie miasta: Sambor (skąd wywodziła się Polka, która została carycą Rosji) - miasto sadów i ogrodników, oraz Nadwórna (funkjonująca w cieniu potężnego zamku) - miasto pulsujące oryginalnością, wykorzystujące bogactwo szybów naftowych, które były na jego przedmieściach, brama wiodąca w malownicze góry Gorgany. Historia Nadwórnej to również patriotyczna karta związana z walkami legionistów II Brygady generała Józefa Hallera, którzy w pobliskich miejscowościach: Rafajłowej, Bohorodczanach, Mołotkowie, Sołotwinie czy Kosmaczu tworzyli militarne fakty dokonane, mające wpływ na kształt odrodzonej w 1918 roku Rzeczpospolitej. Pisząc o Samborze, nie mogłem pominąć jego okolic, a szczególnie Rudek i Beńkowej Wiszni, które wpisały się na karty literatury polskiej dzięki ciągle żywej twórczości Aleksandra Fredry. [fragment tekstu]
"Kiedy otworzyłem pierwszy tom Kresowej Atlantydy, odczułem, że zawarte na stronach tej książki opisy pokryły się z moją wyobraźnią. Rozpoznałem w czasie lektury miejsca, które żyły dotąd we mnie jako mój własny świat. Rozpoznałem postacie, które żyły także w opowieściach mojej rodziny. A więc można odnaleźć się w miejscach, w których się nigdy nie było. Stało się to dzięki talentowi i wnikliwości Autora, który potrafi być równocześnie wnikliwym historykiem, znakomitym obserwatorem ludzkich losów, a równocześnie kimś bliskim swoim bohaterom jak ktoś z rodziny. I przyznam się, że podziw łączył się u mnie z zazdrością, że to nie ja poznałem takich bohaterów, że to nie ja ich opisałem". [Andrzej Mularczyk - pisarz, scenarzysta]
Dzieło opisania 200 miast, które w wyniku ll wojny światowej zostały za wschodnią granicą Polski, podjął czołowy badacz i popularyzator dziedzictwa Kresów Wschodnich. Przez prawie trzy dekady badawczej pracy nad historią Kresów wyrobił sobie prof. Nicieja niezwykłą markę. Zgłaszają się do niego setki osób pragnących przekazać swoje rodzinne dokumenty, pamiątki, chcących opowiedzieć historię swoich rodzin. Z jednej strony to wielka praca - uporządkować te opowieści, tysiące zeskanowanych fotografii. Z drugiej strony dla historyka prawdziwe eldorado - dysponuje bowiem niewyczerpa nymi, wciąż powiększającymi się zasobami. Do tego dochodzi talent narracyjny Niciei. On po prostu umie opowiadać, jest świetnym pisarzem. Historyk posiadający taki dar okazuje się podwójnym wybrańcem losu. Nie tylko powiększa zasoby wiedzy, ale też jest po prostu czytany. Kresowa Atlantyda to swoista księga kresowych losów. Losów polskich, arcypolskich. Z tą jednak różnicą, że Atlantyda była ziemią mityczną. Polskie Kresy Wschodnie były jak najbardziej realną. [Marcin Hałaś, "Historia. Uważam Rze", nr 8 (41), sierpień 2015]
Biblioteka RadzyminMARC21
Kresowa Atlantyda : historia i mitologia miast kresowych. T. 8, Łuck, Kiwerce, Przebraże, Kołki, Hołoby, Trochenbrod-Zofiówka, Wygadanka
Uważam siedem tomów Kresowej Atlantydy za dokonanie autorskie i wydawnicze nie tylko zupełnie niezwykłe, ale także ogromne dla narodowej kultury cenne. Po pierwsze: przywraca ono zarówno pamięć o utraconych przez nas ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, jak też o istotnym wkładzie Polaków w dorobek kulturalny pozostawiony na Kresach. Po drugie: przywraca ono jakby do życia dawnych mieszkańców tamtych ziem. Dzięki zamieszczonym w Kresowej Atlantydzie fotografiom, ludzie ci nagle zmarchwystają, stwarza to wrażenie, że żyją wśród nas, że są z nami, tworzącymi tzw. sztafete pokoleń i nie zostali przez nas zapomniani. Po trzecie: Kresowa Atlantyda jest autorskim i edytorskim wydarzeniem także dlatego, że nie mogła by powstać, gdyby w jej tworzeniu nie uczestniczyły setki członków rodzin byłych mieszkańców Kresów, którzy przesłali prof. Niciei dokumenty, zdjęcia, dzielili się z nim wspomnieniami. Sądzę, że te książki nie byłyby aż tak wspaniałe, gdyby uch autor nie znalazł tak znakomitego wydawcy, jakim okazał się Bogusław Szybkowski. Nie należy też zapominać wkładu pracy redaktorki, Haliny Niciei, opublikowanych w tych książkach tekstów. [Prof. Tadeusz Szarota, Instytut PAN, przewodniczący jury Nagrody Klio]
Biblioteka RadzyminMARC21
Kresowa Atlantyda : historia i mitologia miast kresowych. T. 9, Krzemieniec, Kisielin, Śniatyn, Załucze, Pików, Marynki, Aleksandrówka
W IX tomie Kresowej Atlantydy znowu wyprawiam się na Wołyń. Po Łucku, Kiwercach i Przebrażu przyszedł czas na Krzemieniec i Kisielin. Pisałem ten tom w czasie, gdy na ekrany wchodził film Wojciecha Smarzowskiego Wołyń. Główną zasługą filmu Wołyń jest to, że obrazem nazwał po imieniu banderowskie ludobójstwo. Złamał szkodliwe tabu w polskiej kinematografii. Nic nie dadzą debaty, na ile film ten jest szkodliwy bądź pożyteczny w dziele polsko-ukraińskiego pojednania. Taki film powinien powstać, bo tego wymagała polska trauma i polska racja historyczna. Wołyń Wojciecha Smarzowskiego jest hołdem oddanym ofiarom. Należy tylko żałować, że Wołyń Smarzowskiego jest spłaszczony tematycznie, bo jest to historia Wołynia plebejskiego. Akcja dzieje się w jakimś skansenie, gdzie nie ma ani jednego murowanego domu, bieda wygląda z każdego kąta. Taki Wołyń też był. Ale rzecz w tym, że nie tylko taki. Mam w dyspozycji tysiące zdjęć z Wołynia, na których są zadbane murowane dwory, pałace, budynki szkół, barokowe kościoły, cerkwie i synagogi. Ludzie dobrze ubrani, szczęśliwi. Domy z werandami porosłymi winnym bluszczem. I taki Wołyń - obok tego plebejskiego - pokazuję w mojej Kresowej Atlantydzie. Nie wymyślam go. Dokumentuję to fotografiami. Historii Kresów, Podola i Wołynia, nie można malować jedną barwą i grzęznąć w stereotypach. I to staram się czynić w kolejnych tomach Kresowej Atlantydy, przywołując obrazy tego, co spalili, zniszczyli i unicestwili Sowieci, hitlerowcy i banderowcy, i tego, co zatarł bezlitosny czas.